Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Revolver

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:39, 28 Sie 2011    Temat postu: Revolver

Jest to trochę mój pomysł na film z Beatlesami, stąd np. pomysł na gigantnyczny dom. To dosyć stare opowiadanie, więc troszkę kiepskie stylem. Może mnie kiedyś najdzie na dokończenie tego. Na razie sam początek. Enjoy. =]

PART I
Było gorące lipcowe popołudnie, kiedy Emily Carter, dwudziestoletnia początkująca modelka wstąpiła do sklepu spożywczego by kupić trochę owoców. Żar lał się z nieba, wprost nie dało się znieść tego upału. Dzwoneczek przyczepiony do framugi zadzwonił lekko, kiedy pchnęła drzwi jednego z tych małych sklepików, jakich pełno było w całym Londynie. Właściciel, a zarazem i sprzedawca, starszy pan o siwych włosach i takiż samych wąsach spojrzał na nią znad lady. Ubrana w prostą bladoróżową sukienkę na ramiączkach z delikatnym makijażem, wielkimi piwnymi oczami i burzą hebanowych włosów, jednak o mlecznobiałej karnacji wydawała się być stworzeniem nie z tej Ziemi. Oprócz niej w sklepie znajdowała się również matka z dzieckiem, chłopakiem o podobnych do matki, jasnych włosach usilnie próbującego wyrwać się kobiecie, która jednak mocno trzymała go za rękę. Wyglądało to naprawdę bardzo zabawnie i Emily uśmiechnęła się na ten widok. Rzuciła okiem na towar na półkach i już miała zabrac się za robienie zakupów, kiedy nagle drzwi sklepu gwałtownie się otwarły i do pomieszczenia wpadło trzech mężczyzn, każdy z bronią w ręku. Byli ubrani w garnitury, ale nie takie biało-czarne, jakie nosiła mafia. Zwykłe, szare garnitury. Jeden z nich podszedł do staruszka za ladą i kazał mu oddac wszystkie pieniądze. Mały chłopiec zaczął krzyczec, ale matka szybko zaczęła go uspokajac. Zresztą lufa, która jeden ze złodziei przystawił jej do głowy niezwykle jej w tym pomogła. Emily natomiast zainteresował się trzeci ze złoczyńców.
-Ty... ty pójdziesz z nami. - stwierdził, chwytając ją mocno za rękę.
-Nie! - wrzasnęła tak głośno, jak to tylko było możliwe, ale zaraz potem zatkano jej usta, a pięc minut później jechała bocznymi uliczkami tłocząc się w szarawym garbusie z trójką porywaczy. W pewnym momencie zza zakrętu wyłoniła się policja. Prowadzacy przeklnął tylko pod nosem i dodał gazu. W pewnym momencie, dalej nieudolnie klucząc pomiędzy budynkami zdecydował, że dziewczyna, którą wiozą jest zupełnie zbędnym balastem. Dalej na pełnym gazie garbuska przepchnieto ją wyjątkowo boleśnie z miejsca w środku tylnego siedzenia wprost na fotel przy oknie. Mimo wrzasków i zaciętych protestów, kiedy tylko trafili w pustą uliczkę drzwi zostały otwarte, a Emily wyrzucona na zewnątrz. Boleśnie uderzywszy głową o ziemię straciła przytomnośc.
Kiedy w końcu się ocknęła, był już dośc późny wieczór. W tej części miasta, do której trafiła, jedyną pomocną rzeczą była latarnia stojąca niedaleko niej. Podeszła do niej. Kiedy swiatło padło na jej sukienkę, zobaczyła, że jej połowa jest nieco podarta i brudna. Jej włosy były w lekkim nieładzie, ale nie to zaprzątało teraz głowę dziewczyny. Z wielkim trudem usiłowała sobie przypomniec kim i gdzie jest oraz co, u diabła robi w środku nocy na ulicy. Przeszła dwie przecznice, spojrzała przed siebie, na rząd jasno oświetlonych mieszkań, których pełno było w całym mieście. Jedne z drzwi, takie w okrutnie kiczowatym jak na te mieszkania kolorze czerwonym wydały jej się całkiem zachęcające. Pomyślała, ze może znajdzie tam kogoś życzliwego, kto pomógłby jej w odzyskaniu pamięci, a przynajmniej w doprowadzeniu się do stanu używalności publicznej. Nieco zlękniona rozejrzała sie po ulicy. Pare osób włóczyło się tu i tam patrząc podejrzliwie. Zebrała w sobie resztki odwagi i podeszła do czerwonych drzwi.
- Policji nadal nie udało się złapac złodziei, którzy w popołudniowych godzinach napadli na sklep spożywczy na przedmieściach Londynu. Przypominamy, że to już trzecia taka kradzież w tym tygodniu. Władze twierdzą, że za każdym razem są to ci sami sprawcy. Jeden z policjantów biorących udział w pościgu za owymi złodziejami, który miał miejsce dzisiejszego dnia: ,,Złodzieje poruszaja się zawsze innym samochodem, skradzionym kilka minut przed kradzieżą, nastepnie napadają na sklep, zawsze wybierają niezbyt zatłoczony, znajdujący sie na mało ruchliwej ulicy. Po kradzieży uciekają i porzucaja samochód." Jak na rzie nie udało się ustalic...
Mężczyzna w garniturze wyłączył radio i zwrócił się do siedzącego obok, ubranego podobnie faceta:
-Wiesz, zdaje mi się, że nas rozgryźli.
-Myślą, że są sprytni, ale tak naprawdę nic nie wiedzą... - zaczął swoją odpowiedź. - Ale ta dziewczyna...
-Mówisz o tej, którą zabraliśmy dzisiaj?
-Ona może coś wiedziec...- w tym momencie mężczyzna rozejrzał sie po magazynie. Brudne, odrapane ściany, z których złaziły tapety były tylko tłem dla wilgotnych, pokrytych w połowie grzybem drewnianych krzesełek i stołów. Pod ścainą gnieździły się szczury. - I lepiej, żeby nikomu nic nie powiedziała.
-Nie powie - zapewnił jego rozmówca. - wyciągnął przed siebie pistolet, celując wprost do jednego ze szczurów...

***

-Posłuchajcie... - niebieskooki perkusista o niebotycznie dużym i równie nietwarzowym nosie zwrócił się do trójki przyjaciół. Ciemnowłosy chłopak z papierosem w ustach siedzący przy drewnianym pianinie odwrócił wzrok od klawiszy, na których jeszcze przed chwilą wygrywał najróżniejsze melodie, próbując stworzyć coś naprawdę ciekawego. Również dwóch chłopców trzymających w rękach gitary spojrzało na niego. Jeden z nich siedział na krześle, a drugi na podłodze, tuż przy pianinie.
-Masz coś Ringo? - zwrócił się do perkusisty ten ostatni, zapalając papierosa.
-Chyba... chyba tak. Może nie jest to jakaś rewelacja, ale... - w tym momencie zamachnął się z zamiarem uderzenia w perkusję, jednak zatrzymał się gwałtownie. - Ale pamiętajcie, że to tylko wersja wstępna... Sam refren.- znów zabrał się do grania, ale po raz kolejny się powstrzymał. - Wiecie, że nie jestem najlepszym piosenkarzem, więc...
-Po prostu graj. - wydał w końcu polecenie ten siedzący przy pianinie chłopak. Inni wyraźnie podzielali jego zdanie.
-Dobra... - Ringo uniósł ręce i zaczął wybijać rytm:
-We all live in a yellow submarine
Yellow submarine
Yellow submarine
W tym momencie skończył grać.
-I jak? - spytał. - Mam jeszcze trochę zwrotki, ale to tylko kilka słów.
-To jest... niezłe. - z uznaniem stwierdził gitarzysta siedzący na krześle.
-Chwytliwe. - dodał chłopiec siedzący przy pianinie. Trzeci z przyjaciół Ringo zgodził się z opinią pozostałych. Nieoczekiwanie pochwały przerwało pukanie do drzwi.
-Paul, otwórz drzwi. - zwrócił się do siedzącego przy pianinie chłopca Ringo. Paul jednak tylko spojrzał w dół na brzdąkającego coś na gitarze kumpla i rzucił:
-John, ty już jesteś na podłodze.
-Matko, jak macie się tak ociągać, to ja już lepiej pójdę. - stwierdził w końcu podnosząc się z krzesła chłopiec o bujnej brązowej grzywie i ciemnych oczach. Z gitarą w ręku przeszedł przez pokój znikając z oczu przyjaciołom. Podszedł do drzwi i otworzył je na oścież.
-Dzień dobry. -usłyszał z ust dziewczyny, którą ujrzał przed sobą. Nie mógł zaprzeczyć, była naprawdę ładna. Zaintrygowała go tylko ubrudzona i podarta w kilku miejscach sukienka.
-Uhm... Cześć. - wybełkotał.
-Pewnie mi pan...
-George, mów mi George. - przerwał jej. - A ty jak się nazywasz?
-No... właśnie... nie wiem... - odparła.
-Posłuchaj, jeśli to jakiś żart...
-Nie, nie, posłuchaj, obudziłam się jakieś dwie ulice dalej, w podartej sukience i nie mam zielonego pojęcia jak tu trafiłam... ani kim jestem... ani gdzie jestem... Chciałabym się tylko umyć i przespać, choćby i na kanapie... Mogę w zamian... nie wiem... no... ugotować coś, pozmywać, posprzątać...
-Przecież mamy... -zaczął George, nagle jednak coś sobie uświadomił.- Czekaj. To ty nie wiesz kim jestem? -zapytał.
-George, tak? Chyba to mówiłeś?
-Nie o to mi... Nie kojarzę Ci się z żadnym... muzykiem, ani niczym podobnym?
-Nie, a jesteś kimś takim?
-Eee... kimś takim... to dobre określenie. - stwierdził i zaprosił dziewczynę do domu.
Kiedy tylko przestąpiła próg domu zdała sobie sprawę o bogactwie jego właścicieli. Od patrzenia na sam wystrój pomieszczeń można było dostać oczopląsu. Kolorowe, ozdabiane złotem antyki zdawały się prześcigać w zwracaniu na siebie uwagi. Drapowane firany we wszystkich oknach były wykonane z najdroższych materiałów, komody i szafy, a nawet stoliczek do kawy i niezliczona wprost ilość etażerek obrzucone były stertą płyt i papierów - niektóre całe były zapisane nutami, niektóre z nich były fotografiami przedstawiającymi dziewczyny, inne wyglądały jak listy. Te ostatnie były we wszystkich możliwych kolorach: całe różowe, ozdobione serduszkami, żółte, skropione zapachem wanilii i zielone ze śladem szminki w prawym dolnym rogu. Na jednej z półek leżało nawet gigantyczne serce, coś w rodzaju poduszki. Ściany nie były wcale ozdobione mniej niż meble. Dziesiątki zdjęć głównie tych samych chłopców z przeróżnymi osobistościami takimi jak aktorzy, muzycy czy politycy, z których większość wydała się dziewczynie znajoma, kilkunastu z nich potrafiła nawet nazwać. Z przedpokoju nie było co prawda widać zbyt wiele, ale im dalej szła, tym mieszkanie bardziej ją zaskakiwało. W jednym z obszernych pokoi i korytarzy, przez które prowadził ją George zobaczyła dość dużych rozmiarów zdjęcie Elvisa Presleya, w innym Chucka Berry'ego. Zatrzymali się w pomieszczeniu, które przypominało niebo w nocy. Na ciemnogranatowych kotarach całkowicie zasłaniających okna widniały haftowane złotą nicią punkciki. Ściany wyglądały podobnie. Z sufitu zwisały zaś zgrabnie upięte płachty białego, prawie przezroczystego materiału. Na podłodze, na środku pokoju ułożone było pięć dużych rozmiarów poduszek, również w granatowym kolorze, za to ze złotymi frędzlami po bokach. W pokoju nie było właściwie nic więcej, poza gitarą klasyczną opartą o jedną ze ścian i różowym tamburynem leżącym przy jednej z poduszek. Kiedy dziewczyna zachwycała się urokiem pokoju George zwrócił się do niej:
-Wiesz... Nie mam nic, przeciwko twojemu pobytowi, oczywiście jeżeli nie będziesz zbytnio przeszkadzać, ale muszę Cię uprzedzić, że nie mieszkam w tym domu sam. Oprócz mnie są tu jeszcze trzej moi przyjaciele.
Dziewczyna odwróciła wzrok od białego tiulu.
-Dobrze, zajmujecie łazienkę pierwsi, jeśli o to chodzi.
-Ach, nie, nie o to - zaprzeczył George - mamy w tym domu dwadzieścia dwie łazienki. Chodzi mi głównie o ich charakter.
Jego słowa wchodziły dziewczynie jednym uchem i wychodziły drugim. Podziwianie pokoju bardzo ją pochłonęło, więc w pewnym momencie spytała najzupełniej poważnie:
-Tych łazienek?
-Nie, moich przyjaciół. - dziewczyna nadal nie zwracała na niego uwagi, więc szarpnął ją delikatnie za ramię. - Słuchaj. O Ringo zbytnio nie musisz się martwic, ale Paul i John miewają czasami takie swoje humorki. Paul po prostu czasem uważa się za ósmy cud świata, a John ma od czasu do czasu wszystko i wszystkich w... no, tam gdzie słońce nie dochodzi. A teraz, chodź... - wziął ją za rękę i zaprowadził do pokoju, z którego już od dłuższego czasu słychać było różnego rodzaju dźwięki i melodie.
Kiedy mahoniowe drzwi uchyliły się przed nimi w kierunku dziewczyny obróciły się równocześnie trzy głowy. Każdy z chłopców znajdujących się w pokoju miał fryzurę bardzo podobną do George'a , z tą różnicą, że ci siedzący przy pianinie oraz na podłodze chłopcy mieli włosy nieco krótsze niż pozostali. W oczy od razu rzucił jej się ten siedzący za perkusją chłopiec o dużym nosie, który, co udało jej się zauważyć jako jedyny z całej czwórki miał oczy nie brązowe, lecz błękitne, rzuciła też okiem na szczupłą twarz młodzieńca siedzącego na podłodze, ale najbardziej jej uwagę przyciągnął ten siedzący przy pianinie. Według dziewczyny w ogóle nie pasował do reszty. Poniżej ciemnobrązowej grzywki, tuż pod cienkimi brwiami dało się zauważyć piwne oczy o lekko zakrzywionych kącikach, które nadawały im nieco smutny wygląd. Lekko szpiczasty, aczkolwiek mały i zgrabny nosek oraz małe usta sprawiały wrażenie dziecięcych. Jedynie po wzroście można było stwierdzić, że chłopiec ma więcej niż kilkanaście lat.
Po kilku niezręcznych sekundach wpatrywania się w siebie George zabrał głos:
-To jest... eee... hmm...
W tym momencie perkusista wstał, podszedł do dziewczyny i podał jej rękę ze słowami:
-Richard Starkey. Ale wszyscy mówią do mnie Ringo.
W tym momencie zza pianina wyleciał jak oparzony ten dziecięcej urody chłopiec. Z uśmiechem godnym reklamy pasty do zębów i wyciągnął rękę:
-Paul. - mrugnął do niej kiedy podała mu swoją.
-A ja jestem John. - rzucił z głębi pomieszczenia ostatni z nich.
-A twoje imię? - spytał w końcu Paul.
Zapanowała długa chwila ciszy. Paul patrzył pytającym wzrokiem to na George’a, to na dziewczynę, ona zaś błagalnym wzrokiem spoglądała na George’a, który cały czas szukał odpowiednich słów do wytłumaczenia przyjaciołom sytuacji dziewczyny.
- Ona straciła pamięć. – wykrztusił w końcu. Ringo i Paula zamurowało.
-Jak to ‘straciła pamięć’? – spytał John. Podszedł do dziewczyny i zaczął się jej uważnie przyglądać.
-Normalnie! – odparł George. – Obudziła się na ulicy, nie wiedziała nawet gdzie jest, zapukała do pierwszych lepszych drzwi.
-Akurat do naszych? – wtrącił się Ringo i znacząco spojrzał na George’a. Tymczasem John, wyszedłszy z założenia, że zawsze jest czas na wygłupy, zaczął się droczyć z nową lokatorką.
-Co tu robisz dziewczynko? – spytał delikatnym głosem, dla podkreślenia swoich wygłupów zaczął dodatkowo kretyńsko trzepotać rzęsami. Dziewczyna spojrzała się na niego jak na pacjenta ze szpitala psychiatrycznego, ale Paul ją uspokoił:
-Nie martw się, on tak często. – wciąż jednak patrzył na nią podejrzliwym wzrokiem. Ponieważ John zajął ją na jakiś czas, wraz z Ringo wzięli George’a pod ręce i przeszli do sąsiedniego pokoju. Zatrzasnęli drzwi i stanęli na wprost niego.
-Ha! Pewnie nas obgadują. – Rzucił John w kierunku drzwi. Złapał wachlarz z kolorowych piór i odwrócił się do dziewczyny. Zasłaniając nim twarz zaczął mówić cienkim głosikiem:
-Mówiłam im tyle razy, ze tak nie wolno robić, ale oni ciągle swoje. Mówię pani, w dzisiejszych czasach wychowanie dziecka to doprawdy nie lada wyzwanie.
Dziewczyna zachichotała. Tymczasem w pokoju obok Paul zaczął swe wywody:
-Czyli… Znalazłeś ją na ulicy… - mrugnął porozumiewawczo do George’a. – Dobra, dobra… Gadaj zdrów…
-Hej, co chcesz powiedzieć? – oburzył się George.
-No dobra, nam możesz powiedzieć… - skinął głową na drzwi. – To twoja dziewczyna?
-Nie! Mówiłem, ja jej tylko pomagam!
-Dobra, dobra… Co się tak pieklisz?
-Bo głupio gadasz, Paul. – George zakończył rozmowę z Paulem, który z obrażoną miną i udawanym zainteresowaniem zaczął oglądać obraz królowej wiszący na jednej ze ścian oklejonych złotą tapetą.
-Na ulicy mówisz? – zaczął teraz Ringo. George przewrócił oczami.
-Tak, no i?
-To może ona jest… no… wiesz…
-Nie, nie wiem i nawet nie zamierzam się domyślać. A wy dwoje przestańcie mnie zadręczać!
W tym momencie drzwi prowadzące do pokoju obok i cała trójka spojrzała się na szczupłą twarz Johna.
-Ciszej tam! Straszycie naszą nową lokatorkę!
-LOKATORKĘ?! – spytali jednocześnie Paul i Ringo.
-Eee… LOKATORKĘ?! – zawtórował im George. Nie dali się jednak nabrać.
-Ona tu będzie MIESZKAĆ? – spytał Ringo z pretensją w głosie.
-Nie mieszkać, tylko nocować. – zaczął się tłumaczyć George.
-Tak gdybyś nie zauważył, to na naszych drzwiach nie ma tabliczki z napisem ‘PRZYTUŁEK’, wiesz? – dorzucił jednak Paul.
-To co miałem zrobić?
-Poradzić, żeby zapukała do innych drzwi. – odparł drwiącym głosem John. – Ostatecznie nie jest brzydka ani specjalnie głupia, z pewnością by sobie poradziła.
-Skoro nie jestem tu mile widziana, to może rzeczywiście powinnam sobie pójść.
Chłopcy odwrócili wzrok w kierunku niebieskookiej brunetki.
-Skoro jesteś – zaczął John – to chodź, pokażę Ci łazienkę.
Poprowadził ją najpierw długim korytarzem ozdobionym jedynie fioletowymi tapetami i czerwonym dywanem, a potem schodami na pierwsze piętro. Rzecz jasna cały czas towarzyszyli im pozostali. Korytarze na pierwszym piętrze ozdobione były wprost niezliczoną ilością luster.
-Po co ich tu tyle? – spytała dziewczyna.
-Och, to pomysł Paula, on jest strasznym egoistą. – z uśmiechem odparł George. W odpowiedzi Paul posłał mu rozgniewane spojrzenie. Po kilku minutach wędrówki dotarli do łazienki. John wszedł pierwszy, otworzył szafkę. Wyjął z niej kilka rzeczy i dał dziewczynie, po kolei wyliczając:
-Pasta, szczoteczka, mydło. Ręczniki wiszą tam. – skinął głową na wieszak, na którym można się było doliczyć kilkunastu ręczników w różnych kolorach. – To pa pa! – dodał na pożegnanie i wyszedł zostawiając ją samą. Wszystkie rzeczy położyła na podłodze, zatkała odpływ wanny korkiem i odkręciła kran. Na półce obok stało kilkanaście buteleczek z różnymi płynami do kąpieli. Wlała po trochu każdego, zrzuciła z siebie ubranie i zanurzyła się w wodzie, której właściwie nie było widać spod grubej warstwy kolorowej piany. Leżąc i wdychając zapachy różnorodnych kwiatów i cytrusów usłyszała śpiew:
Tell me that you’ve Got everything you want
And your bird can sing
But you don’t get me.
You don’t get me!
You say you’ve seen seven wonders
And your bird is green,
But you can’t see me
You can’t see me.
Piętnaście minut później wyszła z łazienki wyłożonej srebrnymi płytkami z ogromną gwiazdą ułożoną z mozaiki na podłodze. Ciemnogranatowy ręcznik ze złotym napisem ‘Ringo’ na kieszonce po lewej stronie, był o wiele na nią za duży, a jednak wyglądała świetnie. W sąsiadujących z łazienką, otwartych na oścież drzwiach czekało już czterech chłopców.
-Tu będziesz spała. – wskazał Paul różowe łóżko z wielkim białym baldachimem.
-Używamy tego pokoju kiedy odwiedza nas matka któregoś z nas, ze względu na kolor. – wytłumaczył Ringo.
-No to dobranoc. – powiedziała dziewczyna, machając im na pożegnanie.
Kiedy tylko drzwi pokoju zamknęły się za nimi, zostawiając dziewczynę samą w pokoju, John stwierdził.
-Nie miałbym nic przeciwko, gdyby ona została u nas na dłużej, wygląda na całkiem miłą. – i razem z pozostałą trójką przemaszerował korytarzem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
poltonuciszej
Highway!


Dołączył: 16 Sie 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Liverpool
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:16, 28 Sie 2011    Temat postu:

świetne to jest!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:48, 28 Sie 2011    Temat postu:

Dziękuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HoneyM
Good Day Sunshine


Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:18, 29 Sie 2011    Temat postu:

To dziwne, ze gdy zobaczyłam zielone kwadraciki przy temacie z opowiadaniami, to akurat leciało mi z komórki "Die, die, die my darling" A wracając... kocham takie opowiadania! Pewnie potem Beatlesi się w niej zakochają. I to w dodatku cała czwórka. O matko, nie sie o nią biją Jeżeli doczeka się to opowiadanie ekranizacji to ja chcę zagrać Emily, albo w ostateczności Johna (miał fajne gitary ;]) Już się nie mogę doczekać kolejnych części. Oby było ich jak najwięcej!
Ps. I love you!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:57, 29 Sie 2011    Temat postu:

Oj, raczej długo nowych rozdziałów nie będzie, wrzucę jeszcze 2 opowiadanka i zawieszam działalność (muszę zrobić prace do szkoły, które obiecałam nauczycielom).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HoneyM
Good Day Sunshine


Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:36, 29 Sie 2011    Temat postu:

Buuu... jeszcze się rok szkolny nie zaczął a ty już nauczycielom coś obiecałaś No ale spróbuję to przetrawić. W końcu masz godną następczynie. Myślę tu o DollyRocker ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:20, 29 Sie 2011    Temat postu:

Nie, to raczej zawieszenie działalności na okres ok. miesiąca. Tak dokładniej mówiąc, to muszę napisać po francusku pamiętnik z wakacji. Mogłam to była zacząć pisać wcześniej... Ale, no cóż, przyznaję się bez bicia, jestem leniem patentowanym.
No i jeszcze do 30 muszę zgłosić sie do konkursu piosenki polskiej. :/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HoneyM
Good Day Sunshine


Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:20, 30 Sie 2011    Temat postu:

Aa.. uf, no to dobrze
Ja właśnie będę zaczynać naukę francuskiego i z dnia na dzień stwierdzam, ze wpakowałam się chyba w niezły shit ;/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:28, 30 Sie 2011    Temat postu:

Nie, to bardzo łatwy język. Pomijając milion czasowników, których odmiany będziesz sie musiała uczyć na pamięć :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
poltonuciszej
Highway!


Dołączył: 16 Sie 2011
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Liverpool
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:45, 30 Sie 2011    Temat postu:

Na szczęście ja nie mam francuskiego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HoneyM
Good Day Sunshine


Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:56, 30 Sie 2011    Temat postu:

Odmiany czasowników? Ja czasem w angielskim mam problem... no ale do wyboru był jeszcze niemiecki i rosyjski. Niby język wrogów trzeba znać, ale podobają mi się Pola Elizejskie ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:35, 30 Sie 2011    Temat postu:

Oj tam wrogów. Ja wyboru nie miałam, a gdybym miała to poszłabym na niemca

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin