Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
You say it's your birthday... John

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:24, 16 Paź 2010    Temat postu: You say it's your birthday... John

John Lennon wrócił do domu po kolejnym ciężkim dniu. Był wieczór 9 października, Lennon od godziny piątej rano biegał z jednej imprezy urodzinowej na drugą. Tłumy rozszalałych fanów (choć głównie to raczej fanek) były większe niż zwykle. Początkowo to całe zamieszanie było nawet zabawne, ale szybko stało się po prostu uciążliwe. John urwał się więc z jednego z tych licznych przyjęć na jego cześć i pobiegł prosto do domu. Co prawda nie był zbytnio zmęczony, ale nudziło go dziękowanie za życzenia każdej napotkanej osobie i udawanie, że chociaż trochę go to obchodzi. Postanowił więc zostać w domu, ewentualnie zadzwonić po przyjaciół i napisać z nimi jakąś piosenkę lub dwie. Otworzył drzwi. Usłyszał głosy dobiegające z salonu.
-Idzie, schowajmy się. – wyszeptał George.
-Nie zamierzam się nigdzie chować. – powiedział Paul przeglądając gazetę.
-Nie umiesz się bawić. – stwierdził Ringo.
-Też mi zabawa, robić z siebie idiotę. – odparł McCartney.
-Dla ciebie to przecież nic nowego. – John wszedł do salonu i usiadł na kanapie obok Paula, który wciąż czytając gazetę poinformował go:
-Prezent masz w pokoju. Wszystkiego najlepszego. – po czym wstał i zaczął kierować się ku wyjściu.
John spojrzał na zamknięte drzwi sypialni.
-Nie mieliśmy pojęcia co ci kupić. – powiedział George, który po chwili dołączył do McCartneya.
-Więc zrobiliśmy zrzutkę. Dostaniesz jeden prezent od nas wszystkich. – dodał Ringo. John otworzył drzwi i wszedł do pokoju.
-To… my już… pójdziemy… - rzucił George. Nagle usłyszał za sobą głos Lennona:
-Kupiliście mi dziwkę?!
-Ee… no… tak.. – wydukał Ringo. W tym momencie będący wciąż w sypialni John krzyknął:
-To jest najlepszy prezent jaki dostałem w życiu!
-Widzisz? – spytał Ringo Paul, kiedy wraz z Georgem znaleźli się poza domem – A ty mu chciałeś kupić skarpetki.
Starr udał obrażonego, co nie zrobiło, wbrew jego oczekiwaniom, zbyt wielkiego wrażenia na McCartneyu. Po chwili zapalił, poczęstował również pozostałych. Paul wsadził papierosa do ust, a następnie zaczął przeszukiwać kieszenie. W końcu szturchnął George’a, po czym wykonał taki gest, jakby odpalał zapalniczkę. Harrison podał mu swoją.
-To jest czwarty raz w tym tygodniu! Co ty z nimi robisz? –spytał.
-Nie wiem. – odparł Macka podpalając papierosa. – Widać nie lubią mojego towarzystwa. – stwierdził.
-To gdzie idziemy? – spytał go Ringo. Paul wzruszył ramionami.
-Cholera, mogłeś tu zaprosić więcej panienek! - skarcił go Harrison.
-Właśnie, w ogóle o nas nie pomyślałeś! - przyłączył się Starr.
-Po pierwsze, to są JEGO urodziny... - zaczął McCartney. George natychmiast mu przerwał:
-Ale my jesteśmy jego PRZYJACIÓŁMI i na pewno mu zależy na naszym szczęściu.
-...a po drugie… - Paul nie zwrócił na komentarz przyjaciela najmniejszej uwagi. Spojrzał znacząco na Ringo. - …gdyby nie ja, John dostałby od nas w prezencie skarpetki.
-Ciekaw jestem ile jeszcze razy mi to dzisiaj wypomnisz. – mruknął Starr.
-Cóż… - zaczął George, dłubiąc czubkiem buta w ziemi. – Zawsze możemy…
W tym momencie z domu dało się słyszeć przerażająco głośny wrzask. Chłopcy, przekonani, że John przeżywa właśnie jeden z lepszych wieczorów swego życia, zaczęli mu wiwatować. Harrison wrzeszczał hasła w stylu ,,Dawaj Johnny!., Paul zaczął gwizdać. Ringo był w szoku, nie sądził, że McCartney potrafi tak głośno gwizdać. Doping ucichł, kiedy z domu wybiegł przerażony, półnagi Lennon.
-CZYJ TO BYŁ POMYSŁ?! – krzyczał. Złapał Harrisona za koszulę tak, że prawie mu ją rozerwał. –KTO NA TO WPADŁ? – mówiąc to wpatrywał się w chłopca wzrokiem mordercy. McCartneyowi zrobiło się dziwnie gorąco. Starr posłał mu szeroki uśmiech.
-Czyżby to był… PAUL?!- spytał. John odskoczył od George’a i podbiegł do Macki, który zaczął się bronić.
-P-przyznaję, mój pomysł, ale…
–W ryj, czy w żebra? –zapytał Lennon, zwijając rękę w pięść.
-O co Ci chodzi? – Paul nie widział żadnej logiki w zachowaniu Johna (rzadko ją widział, ale to przedstawienie było już szczytem głupoty).
-Nie wiesz? Naprawdę nie wiesz? – po tych słowach Lennon przystawił mu pięść do policzka.
-Pocałowałeś królewnę i zmieniła się w żabę? – zgadywał Ringo.
-Do takiej akcji najpierw trzeba mieć królewnę… - odparł John, wciąż wygrażając Paulowi pięścią.
-No a ta laska? – Harrison skinął głową na dom Lennona.
-Laskę… - zaczął John. - … to ona miała między nogami… Zresztą, kurwa, jaka ONA?
Ringo nie wiedział czy szerzej otworzył oczy, czy usta, kiedy to usłyszał. W każdym razie papieros mu wypadł. Harrison udał napad kaszlu, żeby ukryć śmiech. Paul początkowo myślał, że to tylko jeden z durnowatych żartów Lennona, ale patrząc na przerażenie zmieszane ze wściekłością w jego oczach zrozumiał, że tym razem przyjaciel ich nie nabiera.
-To był… - George nawet nie dokończył zdania, bo John wydarł się na McCartneya ponownie.
-FACET! OCHYDNY, OBLEŚNY KOLEŚ W DAMSKIEJ KIECCE!
-Matko… - Paula lekko zatkało. - …Ja… ja… nie wiem co powiedzieć… Stary, przepraszam… -mówił. Nagle go oświeciło. – Czekaj… Ktoś musiał po nią… czy tam niego… zadzwonić, i to nie byłem ja.
-Ani ja. – oświadczył Starr. - Czyżby to był… GEORGE?! – spytał, patrząc podejrzliwie na Harrisona.
-Aha. – powiedział Lennon. – Więc to nie Paul pożegna się dziś z życiem. – dodał puściwszy McCartneya, który z wdzięczności złożył ręce jak do pacierza i wzniósł wzrok ku górze.
-Dzięki Ci, Panie. – mówił. Harrison natomiast czuł się od niego nieco gorzej.
-Słuchaj… - mówił do Johna, który szedł ku niemu z dziwnie niemiłym wyrazem twarzy. – Przyznaję, że miałem zęby poklejone karmelkami, więc mogłem mówić troszeczkę niewyraźnie… Ale czy to jest powód, żeby się od razu niepotrzebnie denerwować?
-Zawsze Cię lubiłem. – odparł Lennon. – Do dzisiaj. – po tych słowach rzucił się na Harrisona. Gdyby Paul i Ringo nie zaczęli go odciągać prawdopodobnie z George’a zostałoby niewiele. Ostatecznie John dał jednak za wygraną i darował Harrisonowi życie.
-Po prostu zejdź mi z oczu. – warknął tylko. Nie trzeba tego było George’owi powtarzać. Schronił się za plecami Paula w nagłym wypadku robiąc z niego ochronną tarczę.
-Dobra, teraz ktoś to musi odkręcić. Ja nie mam zamiaru. – stwierdził Lennon zapalając papierosa.
-Paul, ty jesteś taki tolerancyjny… - George posłał McCartneyowi błagalne spojrzenie.
-Czemu ja zawsze muszę sprzątać wasz bałagan? – spytał Paul, po czym skierował się w stronę domu.
-O, przepraszam, to był TWÓJ pomysł! –krzyknął za nim Ringo. - Ja mówiłem, żeby mu kupić skarpetki!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LittleKoala dnia Nie 8:59, 17 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szalony-Rolkarz
Metal Militia


Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:38, 16 Paź 2010    Temat postu:

To ja kupię Adze na urodziny skarpetki... ;D
Świetne opowiadanie ! ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:05, 16 Paź 2010    Temat postu:

dzięki :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżoniara
Dance Tonight


Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1213
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:35, 17 Paź 2010    Temat postu:

Szalony-Rolkarz napisał:
To ja kupię Adze na urodziny skarpetki... ;D

Ja nie chcę skarpetek! :hyhy:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dżoniara dnia Nie 20:42, 17 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lemmonka
Lennon's Lover


Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 1367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Pepperland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:13, 17 Paź 2010    Temat postu:

ale wiesz ,ze masz do wuboru albo skarpetki albo ten pan z mini z opowiadania Koali... ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżoniara
Dance Tonight


Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1213
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:58, 18 Paź 2010    Temat postu:

To ja wolę skarpetki...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Together
Lucy in the Sky with Diamond


Dołączył: 26 Sty 2011
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Penny Lane
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:54, 17 Mar 2011    Temat postu: Re: You say it's your birthday... John


-FACET! OCHYDNY, OBLEŚNY KOLEŚ W DAMSKIEJ KIECCE!
-
Przyznaję, że miałem zęby poklejone karmelkami, więc mogłem mówić troszeczkę niewyraźnie… Ale czy to jest powód, żeby się od razu niepotrzebnie denerwować?

Karmelki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin