Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Uroki życia z Johnem vol. 6

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:11, 03 Sie 2011    Temat postu: Uroki życia z Johnem vol. 6

-Cudownie pachniesz… - Paul skrył nos między falami gęstych hebanowych włosów swojej ukochanej.
-Pachnę Tobą. – słusznie zauważyła dziewczyna. Po trzygodzinnych igraszkach było to nawet całkiem wskazane. Paul cmoknął delikatnie jej szyję. Zachichotała czując delikatne łaskotki w tym miejscu.
-Z grzeczności nie zaprzeczę. – stwierdził uśmiechając się zalotnie, po czym objął nagą dziewczynę siedzącą obok niego na zbezczeszczonym, w pełnym tego słowa znaczeniu, łóżku. – W sumie to nic dziwnego. – dodał po chwili. – Zwiedziłem chyba wszystkie Twoje zakamarki… - mówiąc to kierował ręce na jej okazały biust. – Tu gdzieś zdaje się są Alpy… Taaak… - zaczął masować jej piersi, co, do spółki z jego obniżonym głosem przerywanym od czasu do czasu pocałunkami w szyję, było niezwykle podniecające. – Mhm… Mount Everest jak nic. Dalej niziny…
Poczuła przyjemny dreszcz kiedy dłonie McCartneya objęły ją w talii.
-I dzikie gąszcze dżungli amazońskiej. – westchnął Paul wkładając ręce pod kołdrę, którą od połowy byli nakryci.
-Że niby ja? – dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.
-A czemu nie? – spytał, po czym cmoknął ją w sam środek malutkiego, lekko zadartego noska.
-Myślałam, że tylko w dżungli amazońskiej można spotkać… anakondę. –odparła z uśmiechem. McCartney drgnął czując na sobie jej ręce również kryjące się pod pościelą.
-Oj, chyba znowu ją obudziłaś… - bezceremonialnie zrzucił z siebie pościel i rzucił się na dziewczynę. Oczywiście w tym momencie musiał o sobie przypomnieć dowcipniś zwany zbiegiem okoliczności. John, choć doskonale wiedział czym zajęty jest przyjaciel, bezceremonialnie otworzył drzwi i wszedł do pokoju.
-O cześć… - zaczął z uśmiechem obserwując szamotaninę jaką wywołał swoim zachowaniem. Dziewczyna błyskawicznie zakryła się od szyi w dół kołdrą, której, niestety, dla Paula już zabrakło. Lennon z bananem na twarzy obserwował przyjaciela w stanie najwyższej (dosłownie) gotowości do… wiadomo czego.
-Paulie, ja wiem, że się cieszysz na mój widok, ale bez przesady… - zażartował.
-Chciałbyś… - z jeszcze większym uśmiechem odgryzł się Paul.
-Z takim rozmiarem nawet bym nie poczuł.
Ringo stwierdził kiedyś, że życiowym powołaniem Johna nie jest muzyka, lecz wkurwianie ludzi. Była to najszczersza prawda.
-To jest anakonda. – poinformowała go dziewczyna.
-Chyba średnich rozmiarów kijanka. – zaśmiał się Lennon. – Peggy, skarbie, co Ty w nim widzisz? – spytał siadając na łóżku, ku wściekłości McCartneya.
-Po co przyszedłeś? – przerwał mu natychmiast w akcie zazdrości.
-Skoro już musisz wiedzieć… Zaklinaczu węży… - tu John spojrzał wymownie na wiadomą część ciała przyjaciela, którą Paul aktualnie zasłonił książką. - Byliśmy w kościele. Ojciec Archer o Ciebie pytał. Dziwił się, że nie ma Cię na mszy. – oznajmił Lennon.
-I co mu powiedziałeś? – szczerze zaciekawiony nagłą pobożnością przyjaciela spytał Paul.
-Że pieprzysz się ze swoją narzeczoną, jak Pan Bóg przykazał. – bez ogródek wypalił Johnny.
-Nie zrobiłeś tego. – mówiąc to McCartney zrobił się blady jak ściana.
-Zrobiłem. –zapewnił Lennon. – I właśnie przyszedłem po Twoją część składki.
-Jakiej składki? – Paul powoli przestawał ogarniać sytuację.
-Trzeba mu wysłać kwiaty do szpitala.
-A co się stało?
-Dostał zawału, kiedy wyznałem mu Twoje grzechy. – ze stoickim spokojem powiedział John. - Ty rozpustniku. – dodał po chwili. Paul nie wytrzymał.
-Teraz Ci się zebrało na szczerość! – wrzasnął gestykulując zawzięcie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że tym samym odsłonił ważny fragment siebie. Natychmiast zasłonił się z powrotem i kontynuował swój monolog. - Ale jak przedwczoraj dzwonił mój ojciec, to nie mogłeś jak człowiek powiedzieć, że poszedłem odebrać samochód z warsztatu?!
-Myślę, że zainteresowałoby go to zdecydowanie mniej, niż wiadomość, że jego pijany syn sprzedaje się właśnie muzułmańskim obojniakom za 2 funty za godzinę. – przedstawił swój punkt widzenia Lennon. – A, właśnie, co się tyczy Twojego samochodu… - zaczął chłopiec niepewnie.
-Taaaak? –podejrzliwym tonem spytał Macka.
-Ale to nie ja nim wjechałem w drzewo. – tłumaczył dalej John.
-Co?! – ryknął McCartney.
-Poza tym prawe drzwi nie wypadły. Powinieneś się cieszyć. – zapewniał go Lennon.
-A lewe?
-Wiesz… Lepiej spytaj Ringo, to on prowadził. – poradził mu przyjaciel.
-John… - warknął Paul. John wstał kierując się do wyjścia.
-Chociaż to ja mu zasłoniłem oczy, więc mogę być w pewnym stopniu odpowiedzialny za wypadek. – przypomniał sobie będąc już przy drzwiach.
-John, wyjdź, proszę. – siląc się na spokój polecił mu Paul.
-Masz rację, zajmij się swoją ukochaną Peggy, mnie tu nie było, jak coś.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły McCartney ukrył głowę w dłoniach.
-Może nie chciał. – zaczęła pocieszać go Peggy.
-Być głupi?! – wydarł się Paul. – Co za matoł! Mówiłem mu tyle razy… ale nieeeee, on nie uważa, on jest zabawny… To będzie już trzecie auto w tym roku! Powinni go zatrudnić do crash-testów. Morderca samochodów…
Stojący za drzwiami Ringo, George i John zwijali się ze śmiechu.
-Jesteś mistrzem. – szepnął George.
-No ba. – odparł Lennon. – Wiadomo. Ale ucieszy się, kiedy zobaczy, że z jego wozem nie jest jednak tak źle.
-To się okaże, ta gra mi się jeszcze nie znudziła. – zapewnił Ringo.
-To komu mam teraz wymyślić? – spytał John.
-To teraz chyba moja kolejka. – stwierdził George. –Tylko nie przesadzaj.
-Dobra, dobra… Pytanie czy zadanie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HoneyM
Good Day Sunshine


Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:26, 04 Sie 2011    Temat postu:

zaklinacz węży średnich rozmiarów kijanka JOOOOOOHN! Kocham Jego/Twoje poczucie humoru

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżoniara
Dance Tonight


Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1213
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:42, 04 Sie 2011    Temat postu:

Przez moment miałam ochotę przywalić Johnowi za to, że wszedł do pokoju. Ale za chwilę cała złość mi przeszła, bo przeczytałam tekst o kijance.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleKoala
The Night Before


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:01, 04 Sie 2011    Temat postu:

Z tą kijanką to jest tekst żywcem z rozmowy z moim kolegą, szczerze mówiąc. To znaczy on twierdził, że ma anakondę, a ja mu wpajałam, że kijankę. Tak na mnie właśnie podziałały kolonie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.slawnaczworka.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin